Glinki i maski sypie - przegląd ulubionych produktów.
Mimo że ostatnio bardzo modne stały się maseczki w płachcie i większość osób preferuje gotowe produkty ja dziś trochę na przekór postanowiłam podzielić się swoją opinią o maseczkach sypkich. Przygotowanie takiej maseczki zabiera trochę więcej czasu jednak naprawdę warto spróbować.
Dlaczego warto używać maseczek w proszku?
Jest to jeden z pierwszych znanych ludzkości kosmetyków. Używając maseczki w proszku wracamy do źródeł pielęgnacji, do czegoś co sprawdzało się przez tysiące lat.
Przydatność mokrych maseczek nie jest zbyt długa, a co za tym idzie muszą zostać dodane różne konserwanty. Gotowe maseczki mają z reguły dość długie mało naturalne składy. Natomiast składniki w formie sproszkowanej są świeże, bardziej efektywne, produkt jest bardziej naturalny i na pewno mniej szkodliwe.
Maseczki z glinki
To chyba mój ulubiony rodzaj maseczek. Genialnie sprawdzają się przy mojej przetłuszczającej się i zanieczyszczonej skórze. Jednocześnie są bardzo delikatne, nie podrażniają skóry, a wręcz mają właściwości kojące. Istnieją różne rodzaje glinek, dzięki czemu każdy znajdzie coś do swojego rodzaju cery. Ceny maseczek z glinką są bardzo korzystne, a jednocześnie są bardzo wydajne. Więcej o mojej ulubionej maseczce z glinki przeczytacie <tutaj>.
Tak naprawdę przygotowanie ich jest bardzo proste: należy wymieszać suchy proszek z przegotowaną wodą (może być mineralna), hydrolatem lub aktywatorem. Wymieszać wszystko plastikową lub drewnianą łyżeczką i gotowe (glinka w kontakcie z metalem traci część właściwości).
Maseczki Chic Chiq
Produkty Chic Chiq podążają trzema podstawowymi zasadami Ajurwedyjskiej pielęgnacji: oczyszczanie, odżywianie i nawilżanie. Kosmetyki te są naturalne, mają krótki skład i powstają z najwyższej jakości składników.
Maseczki te to nowość, ale już skradły moje serce. W tej chwili są w sprzedaży trzy rodzaje:
la Noce - maseczka odżywia, rozjaśnia i wyrównuje koloryt skóry jednocześnie oczyszczając i dogłębnie nawilżając. Ideał do takiej cery jak moja - przetłuszczająca się, ale zarazem wrażliwa. Jest to nowoczesna wersja klasycznej maseczki używanej przed ceremonią zaślubin w Indiach. W składzie znajdziecie białą kurkumę, czy ciecierzycę. O maseczce przeczytacie więcej <tutaj>.
de la Mer - nawilżająca maseczka z algami Spirulina i trawą cytrynową, która orzeźwia zmęczoną skórę. Zawarta w algach witamina C i A opóźnia proces starzenia się, przeciwzapalne właściwości Werbeny pomaga w szybszym gojeniu się ran, a jęczmień pomaga zachować elastyczność. Również genialnie się na mojej ponad trzydziestoletniej buzi ;) Maseczkę kupicie <tutaj>.
à la Rose - odmładzająca i upiększająca maseczka zawierająca płatki róży oraz olej jojoba. Przeznaczona jest do wszystkich typów cery, a w szczególności do skóry suchej i wrażliwej. Pozostawia skórę promienną i wypoczętą... no i pachnie obłędnie ♥ Więcej szczegółów <tutaj>.
Od dawna śledzę bloga Patrycji Chic Chiq i podziwiam jej wiedzę. Wielokrotnie stosowałam się do jej poleceń, a jej nowe produkty naprawdę skradły moje serce. Nie dość, że świetnie działają, mają genialny skład... to jeszcze te boskie opakowania! Jeśli chcecie zagłębić się w temat naturalnej pielęgnacji inspirowanej Ajurwedą to serdecznie zapraszam na jej bloga <tutaj>.
Mimo, że przy sypkich maseczkach potrzebujemy ciut więcej pracy to na prawdę warto poświęcić te dodatkowe 5 minut. Jeśli ważny jest dla nas skład kosmetyków i najwyższej jakości produkty bez zapychaczy to warto się w nie zaopatrzyć. Mimo, że z chęcią testuje gotowe maseczki to od zawsze byłam i będę wierna glinką i maskom sypkim.
A Wy jakie maseczki wybieracie? A może same polecacie jakieś maseczki?
Pozdrawiam
Madame Blania
0 komentarze