9 miesięcy razem.
Cześć!
Czas na kolejne podsumowanie.
Dziś mija dziewięć najwspanialszych miesięcy w moim życiu, dziewięć miesięcy od
kiedy jestem matką i dziewięć miesięcy od kiedy nie przespałam całej nocy.
Michaś to żywe srebro, wszystko
go interesuje, wszędzie go pełno, wszystkiego musi dotknąć… a spróbuj
powiedzieć NIE. Raczkowanie po pokoju to już za mało, teraz przemieszcza się po
całym mieszkaniu. Ostatnio najchętniej spędza czas na jeździku lub spacerując
za rączki… turlanie się po podłodze jest dla mięczaków.
Nie wiem do kogo się wrodził (bo
na pewno nie do rodziców), ale spanie również nie jest dla niego. Drzemki w
ciągu dnia tylko czasami, rozrabia do 22 (czasami i do 24), wstaje koło 8-9.
Nadal przewijanie i przebieranie
to walka pełna łez i krzyków. Matka nie ma serca i nie pozwala chodzić w
brudnej pieluszce i poplamionych ubraniach. Ja to mam tupet!
Rozmiary i wymiary nadal
nieznane.
Dieta w końcu trochę rozszerzona.
1-2 posiłki dziennie inne niż cyc! Ołje!!
Zęby sztuk cztery, ostatnie dwa
wyszły w wielkim bólu, gorączce i łzach.
Klaszcze w dłonie, macha
rączkami, wciąż opowiadam tatata i dadada.
I jak co miesiąc napiszę: kiedy
ten czas minął i gdzie jest mój malutki synek?!
Pozdrawiam
Madame B
Tags:
DZIECKO