Witam
O tym kosmetyku słyszałam i czytałam wiele pozytywnych
opinii. Wielokrotnie zaglądałam do sklepów z naturalnymi kosmetykami, ale
produkt zawsze był wykupiony. Jaka byłam szczęśliwa, gdy ujrzałam go na półce
Rossmanna i to jeszcze w promocji za 11,49zl. Produkt oczywiście od razu znalazł
się w moim koszyku. Czy był warty moich poszukiwań? Jak wyglądają moje włosy po
ponad dwóch miesiącach?
Według producenta:
Receptura odżywki uwzględnia najistotniejsze potrzeby włosów
cienkich, słabych, delikatnych i z tendencją do przetłuszczania. Zawiera
biologicznie czynne substancje stymulujące wzrost włosów: Trichogen, Polyplant Hair,
aktywny biologicznie wyciąg z
bursztynu oraz witaminy
A, E, F i d’pantenol.
Odżywka Jantar hamuje wypadanie włosów, stymuluje ich wzrost i odżywianie.
Zawarte w niej składniki są niezbędne do prawidłowego przebiegu procesów fizjologicznych
skóry, jej odżywiania i regeneracji. Systematycznie stosowana poprawia
metabolizm i dotlenienie cebulek włosów, regeneruje i łagodzi podrażnienia.
Włosy stają się wyraźnie grubsze, lśniące i odporne na uszkodzenia. Odżywka
wzmacnia strukturę włosów i chroni je przed szkodliwym wpływem środowiska i
słońca.
Cena: 15zł/100ml
·
rodzaj skóry: włosy cienkie, słabe,
delikatne, z tendencją do przetłuszczania
·
działanie: hamuje wypadanie włosów, odżywia
i stymuluje ich wzrost, wzmacnia i pielęgnuje
Sposób użycia:
Wcierać codziennie w skórę głowy przez 3 tygodnie, po kilku
dniach przerwy wznowić kurację. Nie spłukiwać.
Moja opinia:
Odżywka znajduje się w szklanej butelce zamkniętej w
kartoniku. Buteleczka przypomina mi typowe szklane opakowanie apteczne.
Nie bardzo pasuje mi aplikacja produktu. Butelka ma
kroplomierz, z którego raczej ciężko wydobyć kosmetyk. I jak zaaplikować to na
skórę głowy? Męczyłam się, co wieczór z tym niemiłosiernie.
Wcierka wystarczyła mi na pięć tygodni (3 tygodnie
wcierania, tydzień przerwy i tydzień wcierania).
Niestety po aplikacji produktu swędziała mnie skóra głowy.
Ponadto skalp był podrażniony i dostałam łupieżu. Wcierałam produkt codziennie
wieczorem, a następnie codziennie rano myłam głowę, bo myślałam, że nie
wytrzymam.
Jeśli chodzi o efekty, to rzeczywiście dużo baby hair. Włosy
i tak mi nie wypadały, bo był to jeszcze ten wspaniały okres po ciąży, kiedy
wszystko trzymało się kupy, a raczej głowy. Nie zauważyłam poprawy kondycji ‘starych”
włosów.
Niestety po 2 tygodniach od zakończenia kuracji włosy
wypadają mi garściami, za co winię oczywiście hormony (jestem 3 miesiące po
porodzie, czyli to normalne), a nie wcierkę. I szczerze nie wiem co teraz
robić. Dalej wcierać, aby włosy szybciej odrastały kosztem podrażnionej skóry
głowy i łupieżu? Czy warto dla kilku nowych włosków tak się męczyć? A może
skóra głowy w końcu się przyzwyczai i nie będzie podrażniona? Jakie są wasze
doświadczenia z tą wcierką? A może polecacie inne preparaty?
Pozdrawiam
(prawie łysa J)
Madame B
1 komentarze
mam i używam ale przyznam, że nie widzę jakiś spektakularnych efektów. Co prawda ja jej nie wcieram codziennie.
OdpowiedzUsuń